W życiu kierujemy się znakami. Próbujemy zrozumieć i nadać sens temu, co nas spotyka, otacza, temu jak zachowują się inni ludzie i jak my sami powinniśmy postępować. Niektórzy nazywają tą umiejętność instynktem, inni mówią, że nieustannie uczymy się odczytywać sygnały i znaki. Jest to prawdą zarówno w odniesieniu, do naszego życia prywatnego, jak i biznesu. Dlaczego? Ponieważ system poznawczy, którym dysponujemy nie zmienia się w zależności od kontekstu. Jak ważne jest jasno i klarownie skonstruowany komunikat pokazała mi wczorajsza sytuacja, którą zaobserwowałam na Krakowskim Przedmieściu.
W poszukiwaniu autentycznego polskiego jedzenie grupa zagranicznych turystów przemierzała główną warszawską ulicę i w trakcie spaceru natknęła się na lokal, którego zdjęcie zamieszczam poniżej. Ich konsternacja była, z mojej perspektywy, zabawna. Z ich punktu widzenia nieco mniej. Z punktu widzenia właściciela biznesu, można śmiało powiedzieć, raczej tragiczna.
Potencjalni goście, zdezorientowani poszli szukać prawdziwej polskiej strawy gdzie indziej. Dla przeciwwagi, tego samego dnia natknęłam się na plakat rozwijającej się sieci „Przystanek Piekarnia”.
Zobaczyłam, zatęskniłam i chciałabym porwać tę gorącą bułeczkę, uciec z dala od miejskiego zgiełku i kontemplować delektując się dawno zapomnianym smakiem – wolności, dzikości i rozpływającej się w ustach jagodzianki. Pycha! Jeśli kogoś interesuje temat kontekstu, semiotyki i percepcji smaku z punktu widzenia szefa kuchni to polecam przeczytać David Chang’s Unified Theory of Deliciousness